Kulig "tylko dla orłów"
17 grudnia 2010r. klasa 1 Tm zorganizowała kulig i ognisko w zasypanym śniegiem lesie na Gutwinie. Chyba nikt nie przewidywał, że będzie to kulig
"tylko dla orłów", czyli niemal ekstremalny, z powodu kilkunastostopniowego mrozu - brrrrr... Dwa konne zaprzęgi gnały przez leśne ostępy,
pagórki, koleiny, w półmetrowym śniegu. Hejta! Wiśta! Wio! - krzykom nie było końca, a echo niosło po okolicy głośne "hahaha". Rubaszny
męski śmiech rozbrzmiewał na wiele głosów. W szpalerze drzew, dzwoniąc dzwoneczkami, gnały duże i małe sanie, nie obyło się bez wywrotek,
braku równowagi, podskoków na uskokach, krzyków, a ile było śnieżnego szaleństwa i radochy - tego chyba nikt nie zliczy! Dookoła bielusieńko.
Cały świat zasypany niemal półmetrową warstwą białego puchu. Wszystko dziewiczo piękne i czyste. Rumiane twarze wysmagane wiatrem promieniały
uśmiechem, mimo, że mroźne szpileczki wbijały się z impetem w nos i policzki.
Kiedy już obie grupy doświadczyły "pysznej sanny", nabiliśmy kiełbaski na kije i rozpoczęło się ognisko. Smacznie było i swojsko, szybko się piekło,
i ...oj, oj..! niejedna spalona na węgielek kiełbasa wpadła do ogniska (ale taka podobno najlepiej smakuje).
Opiekunowie:
p. Małgorzata Wawrzkiewicz, p. Renata Kowalska i wicedyrektor Piotr Leśniewski poczęstowali uczniów gorącą herbatą z malinami i
czekoladą.
Na tym nie koniec atrakcji. Ogromną frajdę mieli saneczkarze (uczniowie i nauczyciele), którzy zjeżdżając z górki zaliczyli niejedną wywrotkę
i tzw. tarzanie w śniegu. To była strategia przetrwania na siarczystym mrozie. Bardzo skuteczna zresztą. Zapewniamy.
W drodze powrotnej, w uszach rozbrzmiewał subtelny szum sunących sań i wiatru, a w sercach panowały zachwyt i radość. Impreza była świetna:
szybka jazda, "wzloty i upadki" na sankach, szaleństwa na śniegu, ognisko, kiełbaski i fantastyczna atmosfera. "Ale wkoło jest wesoło..."
chciało się krzyczeć za "Lady Pank". No i zupełnie nie chciało się wracać! A dlaczego? Bo cooligi są cool!